O powieści "Czwarte niebo"

Lewacy i narodowcy, artyści-nieudacznicy, niespełnieni anarchiści grzęzną w sennym życiu prowincjonalnego miasta, trawionego apatią i bezrobociem. Powieść napisana sugestywnym językiem, pełna aluzji i odniesień do twórczości Gombrowicza i Bułhakowa, stawia pytanie o sens następujących w Polsce przemian widzianych z perspektywy młodych ludzi, mówi o beznadziejnej ucieczce od trywialnej i brutalnej codzienności w przestrzeń snu i magii, która ofiarowuje człowiekowi naznaczoną obłędem wolność.

(Michał Witkowski, z noty wydawcy)

Sieniewicz nie ukrywa, że tworzy prozę zaangażowaną, prozę, która nie tylko wystawia rachunek światu, ale i pobudzać ma ludzi do działania. (...) Autor "Czwartego nieba" chce, abyśmy opuścili niebo obojętności, niezaangażowania i twardo stanęli na ziemi, bo żeby zacząć zmieniać nasz ponury świat, trzeba najpierw być w nim całym sobą.

(Robert Ostaszewski, Przeklęte niebo obojętności, "Tygodnik Powszechny", 22.05. 2005)

Sieniewicz (...) jest pierwszym, który w tak krytyczny sposób analizuje swoją pokoleniowość. (...) po lekturze "Czwartego nieba" nie będzie już można sarkać na niezorientowanie młodej literatury w codzienności.

(Marta Cuber, Bicz na pokolenie?, "Nowe książki" 2003 nr 2)

Młodzi radykałowie w powieści Sieniewicza, którzy w końcu zostaną terrorystami, to postaci, którym racji się odmawia. Ich walka z systemem jest szkodliwa i bezsensowna - ale jest. Bunt przekuty zostaje w czyn, lecz taki obraz jest absolutnym wyjątkiem we współczesnej polskiej literaturze. (...) W "Czwartym niebie" metaforą naszych problemów ze współczesnością jest pępowina, którą byliśmy zrośnięci z niebem, a teraz musimy połączyć się z jakimś innym punktem odniesienia.

(Kinga Dunin, w: Czytając Polskę, WAB 2004)

Mariusz Sieniewicz o "Czwartym niebie"

To opowieść o młodym człowieku, Zygmuncie Drzeźniaku, żyjącym w prowincjonalnym mieście, którego potrzeba mitologizacji popchnęła w obłęd. Tak sobie myślę, że musiałem napisać "Czwarte niebo", aby moja twarz nie zmieniła się w mordę i aby wziąć choć trochę odpowiedzialności za świat nie do końca swój. Powieść nazwano utworem "zaangażowanym", choć ja wolałbym nazwać go intuicyjnym rachunkiem wystawionym i sobie i rzeczywistości. W "Czwartym niebie" wystawiam ten rachunek z perspektywy świata porażonego frustracją i bezrobociem. Z perspektywy ludzi, którzy albo radykalizują swoje postawy, stają się lewakami, narodowcami albo socjalizują się za kromkę chleba, ofiarowaną przez biznesowych cudotwórców. Są też i tacy jak Drzeźniak - uciekają w fantastyczną baśń o tym "przeklętym" miejscu. Drzeźniak budując swoją mitologię, nie zauważa, że wcale nie musi ona służyć sensowi egzystencji. Wprost przeciwnie - budzą się demony i Drzeźniak z miejsca wikła się w konflikt sił potężniejszych od siebie: jawy i snu, Boga i Szatana, jak również własnych pragnień i fantomów. Drzeźniak to dla mnie klasyczny psychol, który szukaniem sensu pragnie egzorcyzmować w sobie zło, lecz zamiast tego - sam ulega pokusie zła, pragnie magii, a uzyskuje ordynarną i dotkliwą realność, której nie potrafi się przeciwstawić.

do góry